Najmniejszy obszar chroniony tej kategorii w Republice Czeskiej jeden z czterech, a do tego najmłodszy. Jaki jest, czym sobie zasłużył na to wyróżnienie? Czerwcowym bladym świtem przemierzamy Morawy w kierunku Znojmo, aby odpowiedzieć na te pytania.Naszą bazą wypadową będzie uroczy ośrodek wypoczynkowy nad sztucznym jeziorem powstałym w wyniku przegrodzenia rzeki Dyji betonową zaporą. Na spotkanie z przyrodą udajemy się niezwłocznie po przybyciu i rozłożeniu obozowiska.
Przy pomocy przydatnej aplikacji mapy.cz wyruszamy w drogę z zarysowanym w głowie planem wędrówki. Początkowy etap rozczarowuje wspinamy się przez mniej lub bardziej zagospodarowane lasy poprzecinane liniami wysokiego napięcia. jednak już po chwili szlak odbija w kierunku krawędzi kanionu pomiędzy rzadko rosnącymi dębami, i oto pierwsze widoki. Zapora z jeziorem, poniżej niej głęboka wcięta w masyw dolina, na drugim brzegu, na stromych skałach zamek, u ich podnóża miasto Vranov.
Do miasta docieramy wygodną ścieżką której pokonanie umilają coraz częstsze panoramy na przełom rzeki. Samo miasto sprawia przyjemne wrażenie, górujący zamek, dominuje w jego krajobrazie. Uzyskane informacje na jego temat wprawiają w zdumienie.
Bogatsi o te informacje, jaki i uzyskane foldery informacyjne ruszamy doliną rzeki w kierunku Parku, tak dopiero teraz wkroczymy w najciekawsze fragmenty przełomu Dyji. Tradycyjnie, jak to w Czechach, informuje nas o tym fakcie zielona tabliczka z nazwą parku i państwowym herbem. Początkowy szlak który obraliśmy prowadzi nas prawym brzegiem, drogą tuż przy krawędzi wody, przyjemny cień zapewniają nam drzewa lasu łęgowego rosnącego nad samą wodą oraz ładnie wykształcona jaworzyna na stromym zboczu doliny.
W runie moją uwagę zwraca niecierpek pospolity, o dużym złotym kwiecie. Jego widok zawsze mnie cieszy bo gatunek ten przegrywa walkę o miejsce do życia ze swym bardziej ekspansywnym kuzynem niecierpkiem drobnokwiatowym.
Rzekę przekraczamy bujanym, wiszącym mostem. W miejscu tym, na lewym brzegu rzeki dolina rozszerza się, a jej najniższe piętro zajmuje rozległa łąka. Szlak wprowadza nas łagodnie wznoszącą się drogą do lasu. Głęboki cień grądu silnie kontrastuje ze złoto lśniącymi w czerwcowym południowym słońcu łąkami. Wspinając się zboczem kanionu, wąską ścieżką docieramy do miejsca, gdzie las zmienia swe ciemnozielone, mroczne oblicze. Grąd ustępuje rozświetlonej promieniami słońca dąbrowie. Luźne korony drzew, ubogie podłoże, o którym świadczą liczne skalne wychodnie sprawia, że w dnie lasu dominują trawy.
W całej dzisiejszej wędrówce jest to chyba najbardziej urokliwe miejsce, gra światłocieni, falujące trawy nadają tej części parku baśniowego charakteru. Zachwyt i zadumę przerywa świadomość dalszej długiej wędrówki. W dalszym ciągu wędrujemy przez cichy, pusty i spokojny las, który coraz bardziej nabiera gospodarczego charakteru. Długą przecinką docieramy do osobliwej budowli położonej w środku uporządkowanych drzewostanów.
Stojąca na leśnej polanie wieża o fantazyjnym kształcie, okazuje się być domkiem myśliwskim, którego historia sięga XVIII wieku, kiedy lasy te pełniły funkcje parku łowieckiego, o czym świadczyć mogą regularne wizury.
Nim dotrzemy do miejsca naszego obozu, czeka nas jeszcze długi spacer który urozmaicą nam krajobrazy pól, wiejskiej zabudowy Moraw, a w końcu żywiołowej zabudowy wypoczynkowej położonej wzdłuż urokliwej długiej zatoki sztucznego zbiornika na Dyji.
Tagi